To tu, na "Ziemiach Odzyskanych", miało po wojnie miejsce jedno z najbardziej spektakularnych wydarzeń w dwudziestowiecznej historii Europy. To tu, w tych wszystkich Wrocławiach i Szczecinach, Polska stanęła przed jednym z największych cywilizacyjnych wyzwań - przemienieniem Niemiec w Polskę.
Wciąż jednak widać szwy, którymi pozszywali Polski przedwojenną i powojenną. Wyłażą france. Bo tu, na "Odzyskanych", jest jakoś inaczej. Uliczne tabliczki przypominają piastowskie drzewka genealogiczne, zewsząd wyzierają cegły o barwie wściekłej krwi, blokowiska lokowane na prawie niemieckim, wilhelmińskie gmachy otoczone przez parkingi niestrzeżone, a jednak płatne. Tutejsi Polacy często wciąż wahają się, czy już są stąd, czy jeszcze znikąd - a niektórzy dalej snują opowieść, którą ktoś ileś tam lat temu przerwał martwym już mieszkańcom ich kamienic.
I dlatego ja, kundel "Ziem Odzyskanych", zlepiony z tutejszych i przyjezdnych, ruszyłem w tę dziwną podróż po "Odzyskanych", po Poniemiecczyźnie, żeby to wszystko ujrzeć na własne oczy.
UWAGI:
Bibliografia, netografia na stronach 301-311.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
Zachodnie Pomorze, kwiecień 1945 roku. Front z siłą huraganu przewalił się przez okolicę i pognał w stronę Berlina. W Miasteczku - niewielkim niemieckim uzdrowisku - mości się sowiecka komendantura, a udzielną władzę twardą ręką sprawuje kapitan NKWD, Paluchin. Zdobyczne tereny są grabione bezlitośnie, tubylcy wykorzystywani do niewolniczej pracy, w obozie przy dworcu kolejowym gnieżdżą się apatyczni niemieccy jeńcy. Dawni kaci w jednej chwili stają się ofiarami. Chaos pogłębiają błąkający się po okolicy powracający z robót w Niemczech przymusowi robotnicy. Nikt nie wie czy tu jest jeszcze Rzesza, czy już Polska, a może fragment pęczniejącego Imperium Sowieckiego. Czy w piekle, w jakim znaleźli się bohaterowie, jest jeszcze miejsce na uczucia i po prostu bycie człowiekiem?
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni